Kenzakibek |
Administrator |
|
|
Dołączył: 16 Paź 2007 |
Posty: 33 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
|
|
|
|
Bitwa pod Maratonem (490 p.n.e.) była najważniejszą bitwą pierwszej wielkiej inwazji perskiej na Grecję. Maraton to mała miejscowość we wschodniej Attyce.
Po upadku powstania jońskiego (499 - 494 p.n.e.) król Persji Dariusz I postanowił podbić Grecję, którą zamierzał ukarać za opowiedzenie się po stronie powstańców. W r. 492 p.n.e. wysłał do Grecji armię pod dowództwem Mardoniusza. Persowie ponieśli w Tracji klęskę. Dalsze próby podbicia kraju skończyły się niepowodzeniem, gdyż sztorm zniszczył większą część floty perskiej zmuszając Mardoniusza do odwrotu.
Dariusz planował poprzez kolejne ataki podporządkować sobie całą Grecję, korzystając z faktu, iż część poleis, w obawie przed stratami, odmówiła udziału w wojnie. Król wysłał kolejną armię pod wodzą Datisa i Artafernesa, która wylądowała na Eubei, gdzie spacyfikowała Karystos i Eretrię, a następnie w Attyce wschodniej, w okolicach Maratonu, skąd zamierzała uderzyć na Ateny. Armia ta liczyła najprawdopodobniej około 25 000 piechoty i - być może - kilkuset jazdy. Ateńczycy ruszyli spiesznym marszem naprzeciw, zostawiając siły lekkie, a jednocześnie wysłali posłańca do Sparty. Ten osiągnął cel 9 września. Spartanie przyrzekli pomoc jednak dopiero po zakończeniu świąt Apollina Karnejskiego (20 września). Powodów ich odmowy nikt nie kwestionuje - uczestnictwo w wojnie w trakcie świat religijnych było w tamtych czasach świętokradztwem.
Ateńska armia (10 000 ludzi) pod wodzą 10 strategów reprezentujących 10 ateńskich fyl (po drodze dołączyło do niej jeszcze około 1000 Platejczyków) schodząca ze stoków Pentelikonu ujrzała flotę nieprzyjacielską przy brzegu i rozłożone obozem wojska. W polu pokazywali się konni, a falanga najbardziej obawiała się oskrzydlenia. Dlatego Grecy zatrzymali się w Gaju Heraklesa i czekali. Tymczasem wśród dowodzących strategów nie było jedności, pięciu chciało wracać do Aten i bronić się zza murów, pięciu, z Miltiadesem na czele, chciało się bić. Wezwano archonta-polemarchę Kalimacha i zdano się na jego werdykt. Kalimach, przekonany wcześniej przez Miltiadesa (świetnie znającego Persów) poparł partię wojenną, która zdała dowodzenie w ręce Miltiadesa, który w ten sposób mógł dowodzić przez 5 dni, a więc przeprowadzić swój plan bitewny.
Przebieg Bitwy:
12 września obie armie stanęły naprzeciwko siebie. Grecy czekali za zasiekami z pni drzew oliwnych, gdy w nocy podczołgali się do nich jacyś żołnierze jońscy siłą wcieleni do armii perskiej i przekazali krótką wiadomość "Konnicy nie ma!" Na to właśnie czekał Miltiades. Poderwał śpiących w szyku żołnierzy, którzy ruszyli na nieprzyjaciela przeformowując szyk tak, by skrzydła były dwukrotnie mocniejsze niż centrum. Będąc w odległości 200-150 metrów od Persów ruszyli biegiem, uniemożliwiając im skorzystanie z ich najgroźniejszej broni - łuków.
Grecy uderzyli najmocniej na skrzydła i tu odnieśli od razu sukces, a centrum zostało nieco w tyle, tworząc półkole wojska i w ten sposób oskrzydlając wojska Dariusza. Persowie dostali się w kleszcze atakujących z powodzeniem na skrzydłach hoplitów i w panice rozpoczęli ucieczkę w kierunku własnych okrętów. Tracąc 6 okrętów Persowie odpłynęli do Faleronu, licząc na zajęcie Aten z zaskoczenia. Greccy hoplici pospieszyli do miasta. Dotarli tam przed Persami i udaremnili desant.
Persowie wycofali się pozostawiając na placu boju pod Maratonem 6400 poległych. Grecy stracili tylko 192 ludzi. Ponoć wysłano do Aten człowieka, żeby ogłosił zwycięstwo Grecji. Przebiegł on ok.42km., wykrzyczał, że Grecja zwyciężyła i zmarł z wycieńczenia. Lecz tak naprawdę nic takiego nie miało miejsca. W kilka dni później pojawili się Spartanie, którzy policzywszy zabitych pogratulowali zwycięzcom i wrócili do domu. Nie walczyli, bo zatrzymały ich misteria religijne.
Pytania:
Zapisy historyków tamtej doby są nadzwyczaj lakoniczne i sprzeczne, więc pozostawiają wiele wątpliwości. Pierwsze pytanie dotyczy informacji o braku konnicy. Oddaliła się z jakimś zadaniem? A może w ogóle jej nie było. Jeśli uznamy, że Herodot miał rację i Persów rzeczywiście było 25 lub 26 tysięcy, to wówczas rachunek jest prosty. Ówczesne statki transportowe mogły zabierać na pokład 40 ludzi lub 5 koni z jeźdźcami. Dla przewiezienia samej piechoty trzeba było więc 650 jednostek. Dla przewiezienia tysiąca koni aż 200. Zakłada się więc, że jeśli w armii Datesa i Artafernesa byli konni, to zapewne było ich niewielu, pełnili oni tylko rolę zwiadowców.
Pytanie drugie dotyczy tego, kto pierwszy zaatakował. Możliwe, że Grecy przeszli 1,4km, a resztę przebiegli, by nadać impet uderzeniu. Nie lękali się łuczników, gdyż mieli duże tarcze(hoplon) i mogli się skutecznie osłonić. Jest jeszcze druga teoria, w myśl której wydaje się wielce prawdopodobne, że to Persowie, widząc garstkę nieprzyjaciół "strachliwie" tkwiących za zwalonymi pniami drzew, zaatakowali, na co pewnie liczył Miltiades. Są to jednak tylko przypuszczenia.
Bitwa pod Maratonem dowiodła, że falandze greckich hoplitów nikt nie mógł - w owym czasie - dorównać. |
|